wtorek, 31 grudnia 2013

1. Koniec to czasem początek

- Nie, Logan, nie możesz być zazdrosny o każdego możliwego faceta, do którego się odezwę, bądź podejdę! - Camille krzyknęła, aż wszystko w jej pokoju się zatrzęsło.
- A czy ty możesz flirtować z każdym?! - warknął, nie wiedząc, że w tym starciu nie ma najmniejszych szans,
- Nie, ale czy to robiłam?! NIE! A ty jesteś chorobliwie zazdrosny! To się robi niezdrowe, a ja czuję, że mi nie ufasz! W ogóle! - Camille krzyczała w niebogłosy, ze łzami w oczach. Chłopak wbijał w nią swój zazdrosny wzrok niczym sztylet.
- A jak mam ufać, skoro szlajasz się w tę i we w tę z każdym przypadkowym gościem?! - Logan już eksplodował.
- Na tym polega zaufanie! Mam przecież rolę w serialu! - broniła się Camille.
- A czy związek polega na tym, żeby unikać swojego chłopaka jak tylko się da, szlajać się z innymi, tłumacząc, że to praca, a potem pierdolić o zaufaniu?! - chłopak zaczął używać mocniejszych słów, co dziewczynie ani trochę się nie spodobało. Ba, jeszcze bardziej wybuchnęła.
- Ja pierdolę?! Ja?! Ty chamie! Jak śmiesz w ogóle tak się do mnie wyrażać?! Gdzie jest stary Logan?! 

Kłótnia jeszcze chwilę trwała, doszło do wielu mocnych słów, które raniły niczym żyletki. W końcu on zakończył ten spór:
- Camille, dajmy sobie spokój. To koniec. Nie oszukujmy się. Nie pasujemy do siebie - powiedział chłodno, acz dobitnie chłopak i wyszedł z mieszkania swojej dawnej dziewczyny, trzaskając z całej siły drzwiami tak, że szyby w oknach zadrżały. 
*oczami Camille*
Nie mogłam w to uwierzyć… to koniec… koniec… sama nie wiedziałam, czego… koniec szczęścia czy mordęgi?… Nie miałam pojęcia, co czuję do Logana… Na pewno go kochałam… ale czy mogę to powiedzieć w czasie teraźniejszym?… Był słodki. Pierwsze dni naszej znajomości, pierwsze spojrzenia… pierwsze zbliżenia i pierwszy pocałunek… pierwsza randka… pierwsza kłótnia… pierwsza wycieczka…
On, wrażliwy chłopak z Minnesoty, zakochał się w niej, skromnej dziewczynie, mieszkającej w Palm Woods. Te jego czułe spojrzenia, domaganie się pocałunków… był słodki. Do czasu. Gdy tylko zaczęły się mi sypać propozycje do zagrania ról w całkiem dobrych produkcjach, Logan od razu się zmienił. Kiedy wybrałam rolę w serialu (melodramat), musiałam spotykać sie na dodatkowe ćwiczenia z kolegą z planu, Maxem. Nic między nami nie zaszło, zwyczajne pocałunki według scenariusza. Ale oczywiście Logan mi nie ufał… zrobił się wredny… chamski… wulgarny… nieprzewidywalny… stracił urok, ten urok, w którym się zakochałam. A teraz rzucił mnie, bo mi nie ufał… żal ściskał mi serce, ale to, co do mnie powiedział, utwierdzało mnie w przekonaniu, że to, co zrobił, było dobre dla nas obojga… Nie powinnam była się w to pakować. Zapomnę o jego oczach, pocałunkach, czułości, ramionach, cieple, jakim mnie obdarzał… tfu, co ja myślę?! Od razu o nim zapomnę, nim się obejrzę…
*narrator*
Mimo tych myśli, po policzku spłynęły dwie, a może trzy łzy, a zrezygnowana dziewczyna rzuciła się na łóżko i przykryła poduszką. 

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * 

Całkowicie wkurzony Logan tak szybko szedł przez korytarz, że nie zauważył młodej dziewczyny, na którą wpadł. Zderzyli się i upadli oboje na ziemię. 
Chłopak szybko się otrząsnął i zobaczył młodą, zgrabną dziewczynę o rudych włosach leżącą na ziemi. Śmiała się.
- Przepraszam najmocniej, zamyślony byłem… - przeprosił speszony, podając dziewczynie rękę, aby mogła wstać.
- Ja także przepraszam, na pewno nie doszłoby do tego, gdybym nie była tak zapatrzona w moją komórkę - uśmiechnęła się i przyjrzała się swojemu urządzeniu, czy nie ma żadnych rys poprzez mocny upadek.
- Nic… się nie porysował?… - zapytał niepewnie Logan.
- Nie, te rysy już na nim były… Stara, dobra, wierna Nokia - uśmiechnęła się promiennie. - Avril jestem. Ale wolę Avi. 
- Logan, miło mi cię poznać,… Avi - wydukał. Onieśmieliła go. Jej uśmiech wręcz go oślepiał. Ale… w jego sercu wciąż była Camille.
- To do zobaczenia, śpieszę się na plan, może się kiedyś przy okazji gdzieś spotkamy… do zobaczenia! - pożegnała się i ponownie uśmiechnęła.
- Do zobaczenia… - odpowiedział, wciąż zastanawiając się nad jej personą. Była nadzwyczaj zgrabna, jedynie efekt psuły te włosy… "mogłaby przefarbować" - pomyślał, a potem zaśmiał się z samego siebie.
Dziewczyna wyraźnie poprawiła mu humor, toteż Logan nie musiał tłumaczyć się chłopakom ze swoich emocji.
- Hej, co tam u was? - spytał radośnie, po wkroczeniu do ich mieszkania. 
- Co ty taki szczęśliwy? Kleju się nawciągałeś? - zapytał ironicznie James, który nie miał humoru od kilku dni, albowiem jedna z Jenniferek rzuciła go. A on… był nią zauroczony.
- Gorzej ci? - spytał ironicznie przyjaciela, ale zaraz się roześmiał. - Jak tam, nie przeszło ci? 
- Nie. Takie samo bagno jak wcześniej - mruknął żałośnie brunet, popijając sok ze świeżo wyciśniętych, pachnących pomarańczy. 
- Długo coś byłeś u tej swojej Camille… - uśmiechnął się Kendall, zamiatając okruchy z podłogi długą miotłą.
- Już nie takiej mojej… - fuknął Logan i właśnie chciał zmienić temat na jakiś wygodniejszy, jednakże jego przyjaciel o blond włosach był bezapelacyjnie szybszy:
- Że co?… Chyba nie chcesz powiedzieć, że wy… - Kendall chciał usłyszeć, że to żart, nieudolny na dodatek. Logan był zbyt radosny jak po rozstaniu. A także po rozstaniu z… Camille.
- No tak… ale daj to mi zachować dla siebie, co? - poprosił go, a przyjaciel już o nic nie pytał, gdyż wiedział, że w starciu z Loganem nie ma najmniejszych szans, gdyż ten nie należał do wylewnych osób. 
- Okej, jak uważasz… - westchnął, a do rozmowy włączył się ożywiony James:
- Ona ciebie czy ty ją?! - zapytał podekscytowany.
- Ja ją - uśmiechnął się lekko Logan.
- Że ty ją? - Kendall niemalże się rozdarł. - To po cholerę o nią tyle walczyłeś?! - żywo gestykulował - po jaką cholerę tyle za nią biegałeś, całowałeś, jęczałeś? A teraz jeszcze jesteś w cudownym nastroju! 
- Oskarżała mnie bezpodstawnie i poczułem, że zacząłem się dusić w tym związku - spokojnie wytłumaczył, a po chwili zastanowienia, zapytał zaintrygowany. - A co ty się oburzyłeś?
- Byliście piękną parą, Logan. Nie byliście zwykli.
- Ale stary, nie wiesz nawet, jak ja się teraz zajebiście czuję! Wreszcie poczułem, że oddycham! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz